Kolejny rok z rzędu dziki niszczą uprawy rolnikom, ci zaś po raz kolejny zwracają uwagę na to, że tych zwierząt jest tu niepokojąco dużo.
O problemie rolników z terenu gminy Sułkowice pisaliśmy już nie raz. Ten rok jednak, jak mówi Zofia Góralik, sołtyska wsi i radna powiatowa zarazem, jest wyjątkowy pod względem częstotliwości i ilości wyrządzonych szkód.
- Nie ma dnia, żebym nie otrzymała od mieszkańców pism o odszkodowania. Przynoszą je do mnie, a ja faksem przesyłam je do koła łowieckiego. Już wiosną dziki pojawiały się często, ale teraz jesienią jest jeszcze gorzej. Ziemniaki są już zebrane, ale jak ktoś zasiał zboże to nie ma już nic. Tak samo zniszczone są łąki - mówi radna.
- Kiedyś zasadziłam obok domu ziemniaki, ale już następnego dnia przyszły dziki i zryły mi je doszczętnie. Od pana, który przyjechał oszacować straty usłyszałam: "po co sadzicie jak są dziki?". Tak najlepiej powiedzieć, ale to przecież moje pole, za które płacę podatek. Mam prawo sadzić czy siać co mi się podoba. To co - mam leżeć i nie sadzić? Tylko kto mi wtedy da? Mam trzy pola traw, zryte przez dziki tak, że nadają się tylko do zaorania. Co dam krowie? Czy ktoś mnie o to pyta? - mówi Teresa Kaczmarczyk z Rudnika.
Na terenie wsi teren (tzw. obwód polny) wydzierżawia od powiatu koło łowieckie "Darz Bór". Jego prezes Stanisław Chmielewski nie stwierdza, aby dzików było więcej niż w ubiegłych latach, natomiast szkody - jak dodaje - są niższe niż przed rokiem. - Na bieżąco realizujemy plan łowiecki - mówi.
Z tego planu, jak dowiadujemy się w Nadleśnictwie Myślenice, które go zatwierdza (po tym, jak uczynią to władze gmin na których terenie działa koło), że "Darz Bór" zinwentaryzował 65 dzików. Przewiduje się, po sezonie rozrodczym, a przed sezonem polowań, będzie ich 120 sztuk. Z tej liczby przewidziano do odstrzału 75 sztuk, w tym warchlaki, przelatki i "pozostałe". Z tego, jak twierdzi prezes "Darz Boru", odstrzelono już ponad 30, a należy spodziewać się powiększenia tej liczby, bo zbliża się okres intensywnych polowań.
Przytoczone proporcje, jak mówi nadleśniczy Nadleśnictwa Myślenice Stanisław Widz, są czymś zwykłym w normalnej gospodarce, natomiast akurat na tym terenie - jak uważa - sytuacja jest specyficzna. Specyficzna dlatego, że na tym terenie występuje bardzo duża koncentracja zwierzyny (także z powodu niemożności przekroczenia ruchliwej zakopianki), dla której brakuje odpowiednio dużej bazy żerowej. Kompleksy leśne są tu małe, dęby nie obradzają, dlatego zwierzyna szuka pożywienia gdzie indziej, a że upraw jest tu niewiele to i szkody są nieproporcjonalnie duże i mocno odczuwalne przez rolników.
We wspomnianej grupie "pozostałe", którą koło planuje zredukować o osiem sztuk, mieszczą się m.in. lochy. Łowczy mogą je odstrzelić, ale też mogą trafić tylko jedną. To ma znaczenie, gdy weźmie się pod uwagę, że dziki - w korzystnych warunkach - dają znaczny przyrost. Zdaniem Zofii Góralik, źródło kłopotów leży właśnie w zaniedbywaniu odstrzałów, także loch.
Nieoficjalnie mówi się, że za "oszczędzaniem" loch stoi po pierwsze: chęć posiadania licznej zwierzyny na swoim terenie, po drugie to, że większy popyt jest na mięso warchlaków, bo jest ono smaczniejsze, i wreszcie niechęć strzelania do matek żeby nie osierocić młodych.
Rolnicy dziwią się, że poletko, które posiada koło łowieckie w celu dokarmiania zwierzyny jest ogrodzone i dziki nie mają do niego dostępu. - Takich poletek z topinamburem mamy cztery, i piąte - z kapustą ozimą. Wszystkie są w tej chwili ogrodzone po to, aby zwierzyna dała tym roślinom urosnąć, a nie zjadła je wcześniej. Rozgrodzimy je w zimie - odpowiada Stanisław Chmielewski.
- Moim zdaniem dziki nie są dokarmiane, ani teraz ani w zimie. Gdyby były, nie podchodziłyby do domów szukając jedzenia - mówi Zofia Góralik.
Źródło: Dziennik Polski
2012.11.14
20 wrzesienia 2012
Potrzebny rzęsisty deszcz, albo więcej wody z Myślenic
GMINA SUŁKOWICE. Od niskiego ciśnienia w rurach, rośnie ciśnienie
mieszkańcom...
Problemy są już od minionej
jesieni, od listopada. Bywało, że woda była dwie godzinny dziennie.
Wiosną sytuacja się poprawiła, a potem znów problemy wróciły. Ludzie
mają dość, bo przecież płacą za wodę i abonament, a wody... nie ma -
mówi nam jeden z mieszkańców Rudnika. Sołtys tej wsi Zofia Góralik
potwierdza, że kłopoty z wodą istnieją i że z różnych stron docierają do
niej sygnały od mieszkańców, mówiące jej braku.
Z niedostatkiem wody borykają się też
mieszkańcy Harbutowic. Nie ma tam wodociągu, więc woda dostarczana jest
przez Zakład Gospodarki Komunalnej beczkowozami. - Kiedy mieszkańcy nie
mają wody, dzwonią do mnie, a ja do ZGK, który zaraz ją dostarcza - mówi
Bożena Horwat, sołtyska wsi. Jak dodaje, beczkowóz jest w obecnej
sytuacji wybawieniem, bo nie wie jak bez tych dostaw mieszkańcy by sobie
poradzili.
Z wyjątkiem górnej części Sułkowic, gdzie
dostarczana jest woda z ujęcia Gościbia, pozostałe miejsca w gminie
korzystają dziś z wody z myślenickiego MZWiK. - Wspieramy się wodą z
Myślenic i dopóki nie nastąpią przyzwoite opady, to się nie zmieni -
mówi Witold Magiera, prezes ZGK w Sułkowicach. Gmina ta ma dziś dwa
połączenia z siecią wodociągową MZWiK. Znajdują się one w Krzywaczce (od
strony Głogoczowa) i w Rudniku (od strony Jawornika). Jak tłumaczy
prezes ZGK nie były one budowane z myślą o tak dużym przesyle, jaki
konieczny jest teraz dla zaspokojenie potrzeb gminy Sułkowice. Ilości,
które tędy płyną nie wystarczają na utrzymanie ciśnienia na stałym
poziomie. Stąd spadki ciśnienia. - Mamy dwa zbiorniki: w Krzywaczce i w
Rudniku, które staramy się napełniać w godzinach nocnych. Żeby to
zrobić, w tym czasie nie podajemy wody mieszkańcom - tłumaczy Witold
Magiera. Jak dodaje to na jak długo wystarczy wody z napełnionego
zbiornika zależy do rozbioru, zwykle szybciej się ona kończy w soboty i
niedziele.
Z innego źródła?
Zdenerwowani mieszkańcy pytajś, czy nie
dałoby się sprowadzać wody z innego miejsca, skoro sieć od strony
Myślenic nie jest do tego wystarczająca. Prezes ZGK odpowiada na to, że
gmina Sułkowice sąsiaduje z gminą Myślenice i zasilanie się wodą stamtąd
jest rozwiązaniem najprostszym i w tym momencie jedynym możliwym. - Z
Dobczycami nie sąsiadujemy i gdybyśmy nawet chcieli stamtąd kupować wodę
wymagałoby to budowy kilkunastokilometrowej magistrali po nie swoim
terenie. Skawina leży niżej niż my, więc wodę stamtąd należałoby
pompować. Jest jeszcze Lanckorona, ale ta sama boryka się z brakami
wody. Zdecydowana na alternatywne zasilanie z Myślenic gmina Sułkowice w
najbliższym czasie ma połączyć się w nowym trzecim miejscu w myślenickim
wodociągiem, w Jasienicy. Tędy przesył ma być większy, bo wodociąg jest
nowy i przystosowany do tego. Potrzebne jest jeszcze spięcie rurociągów.
Myślę, że uda się to zrobić w pierwszej połowie przyszłego roku - mówi
Witold Magiera.
Źródło: Dziennik Polski
2012.09.19
17 lutego 2012
Jubileuszowy koncert "Elegii"
Już jutro (18.02.2012) w strażnicy OSP w Rudniku (gmina
Sułkowice) o godz. 16 rozpocznie się jubileuszowy koncert z okazji 70 -lecia
Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca "Elegia" z Rudnika.
Zespół powstał z inicjatywy Stanisława Kalety jako...
chór parafialny. "Elegia" ma na swoim koncie wiele nagród i wyróżnień.
Źródło: Dziennik Polski
2012.02.17
8 lutego 2012
Pożar w Rudniku -jedna osoba zginęła
Dzisiaj rano o godz. 5:04 dyżurny Państwowej
Straży Pożarnej otrzymał zgłoszenie o pożarze domu drewnianego w
miejscowości Rudnik k/Sułkowic. Pierwsza jednostka straży pożarnej
przybyła w 9 minucie po zaalarmowaniu, poddasze budynku było objęte już
całe pożarem.
Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia, podali
trzy prądy wody w tzw. natarciu, dwa na dach budynku mieszkalnego i
jeden do środka budynku z jednoczesnym wprowadzeniem ratowników w
aparatach powietrznych do wnętrza. Podczas prowadzenia działań
gaśniczych znaleziono osobę poszkodowaną leżącą na podłodze w pokoju
(zwęglone ciało ludzkie, nie dające oznak życia). Dowodzący akcją
ratowniczo - gaśniczą poprosił o zadysponowanie karetki pogotowia z
lekarzem. Po ugaszeniu pożaru przystąpiono ponownie do przeszukania
wszystkich pomieszczeń budynku - nie stwierdzono dodatkowych osób
poszkodowanych. Następnie dokonano rozbiórki części więźby dachowej i
stropu przy użyciu podręcznego sprzętu burzącego oraz dogaszono tlące
się elementy drewniane i wyposażenie obiektu. Na miejsce zdarzenia
przybył lekarz rodzinny w karetce pogotowia, który stwierdził zgon
kobiety w wieku 88 lat. Na miejsce zdarzenia dodatkowo zadysponowano
zakład energetyczny w celu odcięcia zasilania energetycznego do budynku
i służby drogowe w celu posypania śliskiej oblodzonej jezdni. W akcji
udział brały 3 zastępy Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Myślenicach
oraz 4 zastępy OSP. Tekst: M. Rokosz. Fot. KP PSP.
Zródło: straz.gov.pl
25 listopada 2011
Śmiertelny wypadek w Rudniku
23 listopada 2011 r. o godz. 16:35 w Rudniku (gmina Sułkowice)
doszło do kolejnego wypadku drogowego, w którym zginęła kobieta,
mieszkanka tej samej miejscowości. Jak wynika ze wstępnych
ustaleń funkcjonariuszy policji jadący Oplem Corsą w kierunku
Sułkowic 25-latek (także z Rudnika) na oznakowanym przejściu dla
pieszych potrącił ze skutkiem śmiertelnym przechodzącą tamtędy
75-letnią pieszą. Młody kierowca stracił prawo jazdy, które
zostało mu wydane przed niespełna dwoma laty. Był trzeźwy. Sam doznał
podczas wypadku niezagrażających życiu obrażeń głowy i dłoni. Czynności
procesowe na miejscu wypadku prowadzili prokurator i policyjni śledczy.
Postępowanie w tej sprawie jest w toku.
Źródło:
myslenice.policja.gov.pl
8 listopada 2011
Wypadek w Rudniku mógł okazać się
tragicznym. Jeden z samochodów uczestniczący w zderzeniu wjechał na
przystanek.
W dniu wczorajszym 8 listopada br. w
miejscowości Rudnik gm. Sułkowice doszło do wypadku samochodowego. Po
przybyciu na miejsce zdarzenia i rozpoznaniu sytuacji dowódca akcji asp.
sztab. Marian Rokosz stwierdził zderzenie samochodu dostawczego z
samochodem osobowym, który następnie uderzył w przystanek autobusowy. W
wyniku wypadku poszkodowane zostały trzy osoby - kierująca i pasażer
samochodu osobowego oraz dziecko stojące na przystanku. Jeden pas drogi
wojewódzkiej był zablokowany. Działania zastępów straży pożarnej
polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, udzieleniu pomocy
medycznej kierującej samochodem osobowym do czasu przybycia kolejnej
karetki pogotowia ratunkowego. Następnie osoby poszkodowane zostały
przetransportowane do szpitala w Myślenicach. Po czynnościach
operacyjnych policji poddano sorbcji rozlane płyny eksploatacyjne,
zabezpieczono zniszczony przystanek i usunięto skutki wypadku. Miejsce
zdarzenia przekazano funkcjonariuszom Policji. Na miejsce przybył
Burmistrz Miasta i Gminy Sułkowice .
Źródło: www.pspmyslenice.pl
6 października 2011
Zapomniana ulica Dolna
RUDNIK. Mieszkańcy skarżą się na brak kursów PKS.
Zamieszanie panuje też wokół autobusów jeżdżących przez centrum, bo
nigdzie nie ma rozkładów jazdy.
Przez centrum Rudnika jeżdżą i busy i autobusy, jednak
na przystankach
jak na razie są tylko rozkłady busów Fot. Katarzyna Hołuj
Mimo, że przez Rudnik przebiega droga
wojewódzka i jest to jedna z większych miejscowości w gminie Sułkowice,
mieszkańcy nie mają najłatwiejszego życia, jeśli chodzi o korzystanie z
komunikacji zbiorowej. Gdy podczas wakacji PKS zawiesił lokalne
połączenia, w tym także te obsługujące Rudnik, dawał się we znaki tłok w
busach. PKS miesiąc temu przywrócił kursy, jednak do dziś nie zawiesił
na przystankach rozkładów, które by o nich informowały. Wśród
mieszkańców panuje dezinformacja, o czym świadczy telefon jednego z
mieszkańców do naszej redakcji.
- Napiszcie koniecznie o tym, że z Rudnika nie sposób
dostać się do Krakowa - prosił starszy mężczyzna. - Dopiero w
Biertowicach można wsiąść do busa "lecącego" z Zawoi do Krakowa, ale
busy na tym odcinku trasy są już przepełnione. Z Myślenic do Krakowa
jeżdżą, ale przez Krzyszkowice i Głogoczów. A przez Rudnik? Czy nie
można by części kursów skierować tędy? Niektórzy mówią, że jakieś
autobusy jeżdżą. Skoro tak, to niech dadzą rozkład, żeby ludzie nie
wystawali niepotrzebnie godzinami po przystankach.
Gdy pytamy o ten problem sołtyskę wsi, a zarazem radną
powiatową Zofię Góralik, odpowiada, że kursy do Krakowa są, tak samo z
powrotem. Potwierdza jednak, że rozkładów do dziś nie ma i część
mieszkańców może o tym nie wiedzieć. Interweniowała w tej sprawie w
PKS-ie, zaraz po tym jak autobusy wróciły na trasy. Usłyszała wtedy, że
po uporaniu się z innymi sprawami, rozkłady na przystankach się pojawią.
Sołtyska uważa jednak, że znacznie bardziej
utrudniającym życie problemem jest to, że od przeszło roku autobusy i
busy nie kursują przez ulicę Dolną. Jak mówi, z wyjątkiem dwóch
porannych kursów (jeden do Myślenic i jeden do Krakowa) przez tę część
wsi nie jeździ nic.
- Kiedyś, był bardzo popularny kurs około godziny
dziewiątej. Autobusem, który jechał do Harbutowic, dojeżdżało się do
Sułkowic i tym samym autobusem za niecałą godzinę wracały - mówi pani
Anna z Rudnika.
Problem ten mieszkańcy zgłaszali już burmistrzowi gminy
Sułkowice Piotrowi Pułce. Jego interwencje zarówno w PKS-ie, jak i u
jednego z prywatnych przewoźników, który jeździ przez Rudnik (ale nie
przez ul. Dolną) nie przyniosły skutku. - Chciałem, aby PKS uruchomił
kilka kursów przez dzień do Harbutowic właśnie przez Rudnik Dolny.
Usłyszałem jednak, że taka linia jest nieopłacalna. Rozmawiałem też z
jednym z przewoźników. Obiecywał zrobić rozeznanie, mówił też coś na
temat kupna samochodu, który obsługiwałaby tę linię, ale przynajmniej na
razie temat ten zawisł w próżni - mówi burmistrz.
O problemie z brakiem rozkładów, jak dotąd go nie
informowano. Przytacza za to inne skargi od mieszkańców. - Kiedy PKS
zawiesił kursy informowano mnie, że wiszące rozkłady nijak mają się do
rzeczywistej sytuacji. Podnoszono też problem przepełnienia busów i
tego, że ich stan techniczny nie jest dobry. Potem PKS przywrócił
połączenia, nie wiem jednak czy wszystkie, czy tylko część. Wiem z całą
pewnością, że mieszkańcom doskwiera brak połączenia z Sułkowic do
Kalwarii, które kiedyś istniało i nadal jest potrzebne, bo spora liczba
młodzieży i dorosłych od nas tam dojeżdża do szkoły lub pracy.
Rzecznik PKS Myślenice Bogumił Makowski powiedział nam
wczoraj, że rozkłady jazdy lada moment pojawią się na przystankach. -
Wszystkiego na raz nie da się zrobić - tłumaczył ich dotychczasowy brak.
Jak poinformował, przez Rudnik kursuje aktualnie sześć kursów do
Krakowa. Ewentualną decyzję o uruchomieniu kursów przez Dolną, jak
powiedział, musiałoby poprzedzić zbadanie, ilu jest rzeczywistych
chętnych do korzystania z takich połączeń i czy drogą tą mogą się
poruszać pojazdy o takim tonażu jak autobusy.
Katarzyna Hołuj
Źródło: Dziennik Polski
2011.10.06
12 września 2011
Pod ciągnikiem rolniczym zginął 62-letni mężczyzn
Do kolejnego, tym razem niestety śmiertelnego zdarzenia podczas
wykonywania prac polowych na ciągniku rolniczym doszło w Rudniku (gmina
Sułkowice). Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów z KPP Myślenice
od godzin porannych 62-latek z Rudnika pracował przy zwózce drewna z
lasu. Towarzyszyli mu kuzyn i zięć. Około 11:40 mężczyzna - jak mówił
pomagającym mu - miał wykonać ostatni kurs leśnym duktem, do miejsca w
lesie oddalonego około 2 km od domu. Jechał wówczas sam. Jego dłuższa
nieobecność zaniepokoiła rodzinę, która powiadomiła policję. Około 12:30
członek rodziny zaginionego odnalazł w przydrożnym rowie przewrócony
ciągnik Ursus C-330, a pod nim niestety nie żyjącego już mieszkańca
Rudnika (lekarz stwierdził jego zgon). Policyjne oględziny wstępnie
wskazują na to, że mężczyzna nie opanował maszyny na stromym zboczu,
jadąc pod górę, skutkiem czego ciągnik spadł ze wzniesienia wywracając
się kołami do góry i przygniatając prowadzącego go mężczyznę. Policjanci
na miejscu wykluczyli działanie osób trzecich.
Źródło: http://myslenice.policja.gov.pl/
7 września 2011
Najpierw skrzydło...
RUDNIK. Gimnazjaliści już uczą się w tutejszej szkole. Teraz
ruszy jej rozbudowa o pomieszczenia przeznaczone dla nich.
Za przywróceniem Gimnazjum w Rudniku już kilka lat temu
opowiedzieli się w głosowaniu mieszkańcy tej miejscowości.
W 2007 roku podjęta została w tej sprawie uchwała intencyjna,
jednak dopiero teraz plany zamieniają się w konkrety. We wtorek
podpisana została umowa z wykonawcą, który do budynku Zespołu Placówek
Oświatowych ma dobudować skrzydło. Przewiduje ona, że zakończy on prace
do końca sierpnia 2012 roku. Jeśli tak się stanie, gimnazjaliści od
przyszłego roku szkolnego zyskaliby własną powierzchnię. Dziś dzielą się
istniejącą z uczniami Szkoły Podstawowej, w związku z czym nauka tam
odbywa się w systemie zmianowym (ostatni uczniowie kończą lekcje o godz.
16). O tym, że nie jest tak źle, jak niektórym mogłoby się wydawać,
przekonuje Rozalia Oliwa, zastępczyni burmistrza Sułkowic i przypomina,
że kiedy powołano do życia gimnazja to właśnie tutaj, w rudnickiej
szkole gimnazjaliści z Rudnika uczyli się do czasu, aż w Sułkowicach
oddano do użytku duże, służące jako zbiorcze Gimnazjum. - Co więcej,
dyrektorowi szkoły w Rudniku udało się teraz, od września pozyskać dwa
dodatkowe pomieszczenia, dawniej już wykorzystywane jako sale lekcyjne,
i urządzić w nich klasy - mówi.
Gimnazjum w Rudniku już działa. Mieści
się tu, w budynku Zespołu Placówek Oświatowych,
który teraz z myślą o gimnazjalistach ma zostać rozbudowany o dodatkowe
skrzydło.
Pomysł od początku miał swoich zwolenników, ale także
przeciwników. Ci pierwsi przekonywali, że przywrócenie Gimnazjum w
Rudniku przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa uczniów (pomiędzy nimi,
a uczniami z Sułkowic miało dochodzić do antagonizmów), a ponadto jest
korzystne finansowo: odpadną koszty dowozu uczniów do Sułkowic (w
Rudniku dowozy ze względu na odległości nie mają racji bytu), a
subwencja na ucznia w szkole wiejskiej jest wyższa niż na ucznia szkoły
miejskiej. Przeciwni przenosinom mówili natomiast, że to niepotrzebne
narażanie gminy na koszty związane z rozbudową, w sytuacji, kiedy w
Sułkowicach istnieje zbiorcze Gimnazjum mogące pomieścić wszystkich. Gdy
decyzja już zapadła, pojawiły się kłopoty, które wystawiły na próbę
cierpliwość przynajmniej części rodziców. Firma, która miała zrealizować
tę inwestycję i oddać ją do 15 maja tego roku, nie była w stanie
wywiązać się ze zobowiązań i gmina rozwiązała z nią umowę. Jej
odwoływania się i związane z tym procedury dodatkowo wydłużyły czas
oczekiwania. W czerwcu br. ogłoszono kolejny przetarg, którego wynik
pokazał, że zabezpieczone przez gminę środki nie są wystarczające,
dlatego też zwoływano sesję, na której Rada Miejska podejmowała decyzję
o zwiększeniu ich. Jak wynika z przetargu, dobudowa skrzydła szkoły ma
kosztować 3 299 800 zł.
Planuje się także budowę nowej sali gimnastycznej o
zwiększonych gabarytach (z możliwością podziału na dwie części) z małą
widownią oraz szatniami, zapleczem higieniczno-sanitarnym i
infrastrukturą techniczną. Trzeba jednak dodać, że nie stanie się to
prędko. - Najpierw powstanie skrzydło na potrzeby Gimnazjum - mówi
burmistrz Sułkowic Piotr Pułka - Halę mamy ujętą w Wieloletniej
Prognozie Finansowej, ale trzeba wziąć pod uwagę, że są też inne ważne
inwestycje na terenie gminy, które trzeba rozpocząć.
Decyzja o przywróceniu Gimnazjum do Rudnika zdaniem
wiceburmistrz już przyniosła oczekiwane efekty. - Gimnazjum w
Sułkowicach "odetchnęło". W końcu każda klasa ma tam swoją salę, pedagog
szkolny swój gabinet, a i panie woźne swój maleńki pokoik - mówi. Dodaje
też, że nastąpiła widoczna poprawa, jeśli chodzi o bezpieczeństwo w
szkole.
Na pytanie, czy nie była to decyzja ryzykowna w sytuacji, gdy
tak wiele mówi się o niżu demograficznym odpowiada, że akurat w gminie
Sułkowice nie jest on widoczny. - Mamy bardzo duży napływ ludzi z
Krakowa. Dla przykładu, tylko w ostatnim tygodniu wakacji do Krzywaczki
przemeldowało się dziewięcioro uczniów - tłumaczy - Natomiast Rudnik
liczy sobie już ponad 3 tys. mieszkańców i jest drugą co do wielkości
miejscowością w gminie.
Katarzyna Hołuj
Źródło: Dziennik Polski
2011.09.07
3 września 2011
Dokładnie 10 lat temu pojawił się pierwszy wpis
na stronie www.rudnik 2000.republika.pl. Od tego czasu udało nam się
stworzyć kilka obszernych działów, zawierających interesujące informacje
na temat naszej małej miejscowości, a naszą stronę odwiedziło prawie
40.000 użytkowników.
Za wspólne 10 lat dziękujemy Odwiedzającym i Wszystkim,
którzy pomagają nam uatrakcyjnić serwis, dostarczając ciekawe materiały
i informacje.
4 lipca 2011
Dziś około drugiej w nocy w Rudniku (gm. Sułkowice)
doszło do wypadku, z udziałem policyjnego radiowozu oraz samochodu
osobowego, za którym prowadzony był policyjny pościg.
Sprawa miała swój początek w Krakowie-Śródmieściu, gdzie tamtejsi,
krakowscy policjanci chcieli zatrzymać do kontroli samochód osobowy
marki peugeot. Kierowca tego samochodu nie zatrzymał się jednak, ale
zaczął uciekać. Policjanci podjęli za nim pościg, który wiódł
„zakopianką”, a potem drogą krajową nr 52 (w kierunku Bielska-Białej). Z
tej drogi kierowca peugeota zjechał w kierunku Sułkowic, a później
Rudnika. Tam stracił panowanie nad pojazdem i stanął samochodem w
poprzek drogi. W jego pojazd uderzył radiowóz (marki fiat ducato)
myślenickiej policji, która w międzyczasie włączyła się do pościgu. W
wyniku tego ucierpiał kierowca peugeota, jego pasażer oraz dwaj
policjanci. 17- i 18-latek z peugeota trafili do szpitala w Myślenicach.
Stan jednego z nich określany jest jako ciężki. Stan policjantów nie
wymagał hospitalizacji (doznali obrażeń jeden ręki, a drugi głowy).
Jak podała policja peugeot posiadał proszowickie numery
rejestracyjne. Jego kierowca i pasażer także są spoza powiatu
myślenickiego. Jeden z nich, jak się dowiedzieliśmy, ma bogatą
kartotekę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że młody kierowca był w
chwili wypadku pod wpływem alkoholu.
W zdarzeniu zostały uszkodzone trzy samochody krakowskiej
policji oraz fiat ducato KPP w Myślencach.
fot. Władysław Hodurek
Źródło: Dziennik Polski
2011.07.04
14 marca 2011
Za dużo dzików i... psów
RUDNIK. Dwa problemy mieszkańców wymagają natychmiastowego
rozwiązania. Trzeba zlikwidować plagę niebezpiecznych zwierząt - dzikich
i hodowlanych.
Nadmierna liczba dzików w okolicznych lasach, bezkarnie niszczących
uprawy rolne, samowolna hodowla psów oraz naprawa dróg na terenie wsi -
to główne problemy, jakie nurtują dzisiaj mieszkańców Rudnika,
miejscowości położonej na terenie gminy Sułkowice.
Podczas zebrania wiejskiego w Rudniku FOT. MACIEJ HOŁUJ
Podczas wczorajszego zebrania wiejskiego w Rudniku
mieszkańcy wsi mogli zwrócić się ze swoimi problemami do sołtyski Zofii
Góralik oraz do włodarzy gminy w osobach: burmistrza Sułkowic Piotra
Pułki, jego zastępczyni Rozalii Oliwy i do przewodniczącego Rady
Miejskiej Sułkowic Jana Sochy.
- W roku ubiegłym na inwestycje w Rudniku wydano z funduszu
sołeckiego kwotę 15 444,13 złotych - mówiła Zofia Góralik, składając
sprawozdanie ze swojej działalności za rok 2010. - Wybudowaliśmy parking
przy kościele, wyremontowali sporo dróg wiejskich, rozpoczęli budowę
boiska sportowego przy pomocy gminy, Rady Sołeckiej oraz Stowarzyszenia
na Rzecz Rozwoju Rudnika "Diabelski Kamień". To są nasze osiągnięcia
społeczne, podjęte przez samych mieszkańców wsi.
Gmina wydała w roku 2010 na inwestycje w Rudniku kwotę jednego
miliona 100 tysięcy złotych. Mówił na ten temat Piotr Pułka. - Niestety,
stanęła budowa gimnazjum, ale nie z naszej winy - firma, która wyłoniona
została w przetargu, okazała się niesolidna i musimy ogłosić nowy
przetarg. Obiecuję, że nie ucierpi na tym terminowość oddania budynku do
użytku i że gimnazjum będzie gotowe na wrzesień tego roku. Na sam remont
ulicy Centralnej oraz chodnika przy ulicy Dolnej gmina wydała 330
tysięcy złotych. Na budowę gimnazjum chcemy wydać w tym roku 810 tysięcy
złotych plus 280 tysięcy, które pozostały z roku ubiegłego.
Podczas zebrania uchwalony został i przyjęty przez obecnych na sali
mieszkańców Rudnika plan finansowo-rzeczowy na ten rok. Najwięcej
pozycji stanowią w nim remonty dróg wiejskich. Niestety, mieszkańcy wsi
muszą rozwiązać kilka spornych spraw, dotyczących dróg prowadzących po
terenach prywatnych. Kwota, którą dysponował będzie w tym roku fundusz
sołecki Rudnika, wyniesie 17 i pół tysiąca złotych.
Wprawdzie problem dróg lokalnych jest dla mieszkańców wsi jednym z
najważniejszych, to jednak nie jedynym. Od kilku lat borykają się oni z
problemem nadmiernej liczby dzików, pustoszących ich pola uprawne. W tym
roku problem występuje z jeszcze większym natężeniem. Gmina i ludzie są
bezradni. - Zwróciliśmy się z prośbą o zwiększenie odstrzału przede
wszystkim loch, bowiem dziki rozmnażają się w zastraszającym tempie.
Niestety, bezskutecznie - mówi Zofia Góralik. - Zwierzęta pustoszą pola
uprawne, głównie ziemniaczane. Ludzie zaprzestali sadzenia ziemniaków.
- Moje pole leży ugorem. Nie sadzę ziemniaków, bo nie ma to sensu;
dziki i tak wszystko zniszczą, więc po co mój trud i pieniądze? Jesteśmy
bezsilni. Moglibyśmy wziąć sprawy w swoje ręce, ale byłyby to działania
bezprawne, choć pewnie jedyne skuteczne - mówił jeden z mieszkańców
ulicy Dolnej.
- Za cztery ary zniszczonego pola ziemniaczanego otrzymałam sto
złotych odszkodowania. Gdzie tu sens i logika? - skarżyła się inna
mieszkanka, której dom stoi w odległości około stu metrów od budynku
strażnicy OSP, ten zaś zlokalizowany jest tuż przy drodze krajowej,
prowadzącej z Myślenic do Sułkowic.
- Nie odpuszczę tematu, będę domagała się wyjaśnień i interwencji
od starostwa myślenickiego, wydzierżawiającego tereny łowieckie kołu
łowieckiemu "Darz Bór", na których grasują dziki - mówi Zofia Góralik.
Na razie błędne "dzikowe" koło trwa i nie zanosi się na to, aby w
najbliższym czasie znaleziono jego rozwiązanie.
Podobnie jest z problemem nieformalnej hodowli psów, prowadzonej
przez jedną z mieszkanek ulicy Słonecznej. - W chwili obecnej w obejściu
znajduje się ponad 15 psów różnej maści i wielkości. Biegają swobodnie
po okolicy, zachowują się dość agresywnie, strach tamtędy przechodzić -
skarżyła się jedna z mieszkanek, której dom sąsiaduje ze schroniskiem.
- Chcieliśmy rozwiązać problem i ogrodzić teren oraz wybudować
boksy dla psów, ale usłyszeliśmy od weterynarza, że to tylko pogorszy
sprawę, zatem odstąpiliśmy od zamiaru. Gmina zapłaciła natomiast za
szczepienia psów przeciw wściekliźnie; tyle możemy na dzisiaj zrobić -
mówi Piotr Pułka, dodając, że gmina jest w chwili obecnej bezradna wobec
problemu.
- Żadne schronisko nie przyjmie takiej ilości psów, jest jedno,
które mogłoby to uczynić, ale dość daleko, bo w Szczecinie - mówił
komendant Straży Miejskiej w Sułkowicach Józef Stręk. - Jesteśmy
bezsilni prawnie wobec problemu, bowiem nie możemy uznać psów za dzikie,
gdyż reagują one na wydawane im komendy, natomiast weterynarz
kategorycznie sprzeciwił się wnioskowi mieszkańców, aby uśpić psy,
twierdząc, że nie można tego uczynić w stosunku do zdrowego zwierzęcia.
Obie sprawy żywo interesują mieszkańców Rudnika i obie nie znalazły
jeszcze swoich epilogów. Powrócimy do nich szerzej na naszych łamach już
wkrótce. Maciej Hołuj
Źródło: Dziennik Polski
2011.03.14
27 stycznia 2011
Zatrucie tlenkiem węgla w Rudniku
W dniu wczorajszym zastęp Jednostki Ratowniczo –
Gaśniczej w Myślenicach udał się do miejscowości Rudnik gm.Sułkowice w
celu wykonania pomiaru na zawartość tlenku węgla w mieszkaniu domu
jednorodzinnego.
Po przybyciu na miejsce zdarzenia Dowódca akcji otrzymał
informację od mieszkańców, iż przed przybyciem zastępu straży pożarnej w
mieszkaniu doszło do utraty przytomności mężczyzny. Interweniujący
zespół karetki pogotowia podjął medyczne czynności ratownicze.
Działania zastępu straży polegały na zabezpieczeniu miejsca
zdarzenia przewietrzeniu całego mieszkania oraz monitorowaniu stężenia
tlenku węgla. O godzinie 16:30 na parterze urządzenie do pomiaru
wskazało 10ppm, a na piętrze budynku aż 165ppm. Po przewietrzeniu
pomieszczeń 5 minut później strażacy nie stwierdzili obecności tlenku
węgla.
W związku z zagrożeniem ratownicy pracowali w aparatach
ochrony dróg oddechowych. Synowi właściciela mieszkania zasugerowano
zakupienie czujnika tlenku węgla oraz polecono sprawdzić wentylacje i
urządzenia grzewcze przez uprawnione osoby.
Źródło: http://straz.gov.pl/
1 grudnia 2010
TERAZ RUDNIK
Trzy pytania do... WALDEMARA
WOLSKIEGO, byłego wicestarosty i radnego powiatowego, który został
radnym miejskim w Sułkowicach
- Jest Pan jedynym radnym powiatowym z ubiegłej kadencji, który
wystartował w tegorocznych wyborach do samorządu gminnego. I zdobył Pan
mandat w Radzie Miejskiej Sułkowic. Zadowolony z wyniku? A przede
wszystkim, skąd taka decyzja?
- Uzyskałem w moim okręgu drugi wynik, który według mnie jest bardzo
dobry. Zresztą, jest to trzeci wynik z wszystkich członków nowej Rady.
Decyzja o tym, żeby startować do samorządu gminnego zapadła już mniej
więcej pół roku temu. Założyliśmy w Rudniku Stowarzyszenie Rozwoju Wsi
Diabelski Kamień, które ma przyczyniać się m.in. do tego, aby nasza
miejscowość się zmieniała Uważam, że będąc radnym gminnym, można więcej
zrobić. -Jakie ma Pan plany?
- Na co dzień pracuję w Gimnazjum w Sułkowicach, więc edukacja jest mi
bliska Natomiast działając w stowarzyszeniu chodzi nam przede wszystkim
o integrację środowiska wiejskiego. W Rudniku powstanie boisko
ogólnodostępne, dzięki radzie sołeckiej, ale również dzięki działaniom
stowarzyszenia W planach mamy pozyskiwanie środków na różne inicjatywy,
także na kulturę. Przez 17 lat pracowałem z zespołem Elegia i jestem
sentymentalnie z nim związany. Powiat często nie ma kompetencji do tego
typu działań. - Nie jest to jednak degradacja, z niedawnego wicestarosty na radnego
gminnego? - Absolutnie tego tak nie odbieram. Choć kibicuję różnym działaniom
w powiecie, który – jak mi się wydaje - przez ostatnie dwie kadencje
bardzo poszedł do przodu, jeśli chodzi o rozwój szkół ponadgimnazjalnych,
uspokojenie sytuacji w szpitalu czy modernizację dróg. Teraz zamierzam
skupić się na rozwoju własna miejscowości i gminy. (R)
Źródło: Dziennik Polski
2010.11.27
10 listopada 2010
Tablica upamiętniająca ofiary
Na
początku listopada 2010 roku przy wschodniej drodze prowadzącej do
kościoła postawiono kamienny pomnik w który wmurowano tablicę
upamiętniającą mieszkańców Rudnika zamordowanych przez
Hitlerowców w dniu 5 września 1939 r.
19 października 2010
W miniony weekend na drogach powiatu myślenickiego
policjanci przeprowadzili akcję wymierzoną przeciwko nietrzeźwym
użytkownikom dróg. Jej efekt to dziewięciu zatrzymanych. Aż ośmiu z tej
liczby trafiło w ręce policji w sobotę.
Działania prowadzili wspólnie funkcjonariusze Wydziału Ruchu
Drogowego i Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego KPP Myślenice.
Swój udział w tym niechlubnym wyniku mają mieszkańcy Lubnia
(dwóch), Sułkowic, Rudnika, Trzemeśni (dwóch), Pcimia i Stróży (dwóch).
Jako pierwszy zatrzymany został w sobotę przed południem
mieszkaniec Lubnia, kierujący fordem fiestą. Na zatrzymanie następnego
nie trzeba było długo czekać, bo zaledwie po godzinie ten sam patrol
drogówki zatrzymał kolejnego mieszkańca Lubnia, podróżującego audi. Ten
kierowca okazał się jeszcze bardziej nietrzeźwy niż jego poprzednik.
Jego prawo jazdy zostało zatrzymane przez policję.
Kolejny, jeszcze owocniejszy "wysyp" nietrzeźwych kierowców
miał miejsce wieczorem. Zatrzymany o godzinie 19.35 w Biertowicach
sułkowiczanin, kierowca forda fiesty, miał w organizmie 0,35 promila
alkoholu. Jemu również zostało zatrzymane prawo jazdy. Już po kilku
minutach natrafiono na kolejnego kierowcę, który za jazdę "na gazie"
musiał się pożegnać ze swoim prawem jazdy. Tym razem był to rudniczanin.
Do kolejnych zatrzymań doszło w Jasienicy i Trzemeśni (w
obydwu tych przypadkach za kierownicą siedzieli mieszkańcy Trzemeśni)
oraz w Pcimiu i Tokarni. Zatrzymany jako ostatni tego dnia kierowca,
mieszkaniec Stróży, okazał się zarazem najbardziej upartym, nie zgodził
się bowiem na badanie alkomatem. Ponieważ jednak policjanci wyczuli od
niego woń alkoholu, zostało mu zatrzymane prawo jazdy, a on sam musiał
się poddać badaniu krwi w alkoholu.
Dzień wcześniej, w piątek, zatrzymano jednego pijanego
kierowcę. 26-latek ze Stróży z wynikiem 2,7 promila alkoholu w
organizmie okazał się weekendowym rekordzistą. Kierując w takim stanie,
uszkodził zaparkowany samochód. Lista jego "grzechów" na tym się nie
kończy. Kierowca nie miał prawa jazdy ani obowiązkowego ubezpieczenia (OC),
a samochód nie posiadał aktualnych badań technicznych. KATARZYNA HOŁUJ
Źródło: Dziennik Polski
2010.10.19
6 kwietnia 2010
Pożar samochodu w Rudniku
Wczesnym sobotnim rankiem 3 kwietnia br. w
miejscowości Rudnik gm. Sułkowice miał miejsce pożar samochodu
osobowego Opel Astra. Po przybyciu na miejsce zdarzenia strażacy
z JRG Myślenice oraz OSP Jawornik ugasili płonący samochód
jednym prądem piany ciężkiej.
Źródło: http://straz.gov.pl/
1 kwietnia 2010
Rudnik: zderzenie motocyklisty z pijanym rowerzystą
Bardzo poważnych, zagrażających życiu obrażeń głowy doznał motocyklista,
który na drodze nr 955 w Rudniku (gmina Sułkowice) miał kolizję z
kierującym rowerem.
Jak wstępnie ustalili policjanci, przed godz. 16:00 na
skrzyżowaniu z drogą gminną przez jezdnie przejeżdżał rowerzysta, jak
się okazało nietrzeźwy (ponad 1,8 promila alkoholu w organizmie), na
którego najechał kierujący motocyklem Honda, poruszający się prostym
odcinkiem drogi wojewódzkiej.
Rowerzysta także został ranny, jednak nie tak groźnie,
jak motocyklista, który został przetransportowany do jednego z
krakowskich szpitali specjalistycznych. Obaj uczestniczący w tym
zdarzeniu drogowym mężczyźni to rudniczanie.
Myślenicka policja prowadzi w tej sprawie postępowanie
wyjaśniające pod nadzorem miejscowej prokuratury, ustalając przyczyny i
przebieg tego wypadku.
Źródło: KWP w Krakowie
Zdjęcie: KPP w Myślenicach
25 marca 2010
ŁAZY - JURAJSKIE MISTRZOSTWA OFF-ROAD - kolejne sukcesy rudniczan
20 załóg samochodowych i 11 kierowców quadów wystartowało w II
Jurajskich Mistrzostwach Off-Road (JMOR) 19-20 marca 2010 w
kamieniołomie w Wysokiej koło Łazów. Gmina Łazy była gospodarzem i
współorganizatorem tych zawodów. Zawodnicy rywalizowali na bardzo
wymagającej trasie pełnej podjazdów, zjazdów i błota. Tym razem
organizatorzy postawili na trudność. W klasie samochodowej Advance zwyciężyła załoga Marek Temple/Witold
Grabowski przed Kazimierzem Bzdykiem i Wojciechem Toporem. Trzecie
miejsce zajęli Krzysztof Bugajski i Dominik Bugajski. W klasie
samochodowej Challenge bezkonkurencyjni byli Andrzej Biedroń i Jacek
Bełzak. Na drugiej pozycji uplasowali się Tomek Wyrwas i Marcin Liwach,
a na trzecim Jan Borek i Robert Kobylarczyk. W klasie Quad Adventure
triumfował Fabian Czapla przed Pawłem Kowalskim i Januszem Bobelą.
- To kolejna impreza rajdowa w gminie. Kamieniołom w Wysokiej to
doskonały teren do tego typu zawodów, bardzo wymagający, jeden z
najlepszy w Polsce. Jesteśmy otwarci na tego typu imprezy, ponieważ
przybywa miłośników sportów crossowych. Nie ma sensu walczyć z tym
procederem, a organizacja takich mistrzostw pokazuje, gdzie taki sport
można uprawiać bez szkody dla otoczenia - mówi burmistrz Łazów Maciej
Kaczyński.
Impreza w Łazach otwiera off-roadowy sezon rajdów szybkich. Oprócz
rajdu w Łazach w tym roku zaplanowano także rajdy w stylu cross country
w Drezdenku (18/19 czerwca) oraz Świętochłowicach (27/28 sierpnia).
II Jurajskie Mistrzostwa Off-Road to czwarta tego typu impreza w
Łazach. W ubiegłym roku zawodnicy ścigali się w kamieniołomie w
Niegowonicach. W listopadzie 2008 roku w gminie zorganizowano Silesia
Quad Adventure, czyli ekstremalny rajd przeprawowy dla miłośników quadów.
W 2007 roku startowali kierowcy samochodów terenowych w ramach
ogólnopolskiego rajdu Poland Trophy 2007. Organizatorzy imprez
off-roadowych podkreślają przychylność władz Łaz oraz doskonałe tereny
do organizowania rajdów.
GMINA SUŁKOWICE. Podejmowane będą próby zagospodarowania lub
wygospodarowania centrów miejscowości.
Zagospodarowanie miejscowości tak, aby zarówno dla
miejscowych, jak i przyjezdnych jasne było gdzie jest jej centrum, nie
jest rzeczą łatwą. Szczególnie, gdy ma się do czynienia z tzw. ulicówką.
Na przykład chaotyczna zabudowa Harbutowic została uznana za słabą
stronę tej miejscowości przez lokalnych liderów opracowujących plan
odnowy Harbutowic na lata 2010-16.
W poszczególnych miejscowościach gminy Sułkowice
osiągnięto już jednak konsensus, dzięki czemu możliwe jest zatwierdzanie
przez radnych planów odnowy dla kolejnych miejscowości. Takie uchwalono
już dla Krzywaczki, która już w tym roku doczeka się poprawy wizerunku i
Harbutowic. Podczas jutrzejszej sesji Rady Miejskiej głosowany będzie
plan odnowy Biertowic, a najprawdopodobniej podczas jednej z kolejnych
sesji - plan odnowy Rudnika.
Wykreowanie centrum wsi najłatwiejsze okazało się w
Krzywaczce, bowiem istnieje tam nieużywany budynek domu parafialnego. W
oparciu o niego, dzięki współpracy z miejscową parafią, na zostać
utworzone Centrum Kultury. Ma ono wyeliminować słabe strony Krzywaczki,
do których zaliczono m.in. małą ofertę zajęć pozaszkolnych dla dzieci i
brak miejsca spotkań młodzieży. Wśród minusów znalazły się także: brak
zidentyfikowanego centrum wsi oraz mała ilość miejsc parkingowych.
Dlatego obok Centrum Kultury ma powstać mini-park i parking.
Mieszkańcy mają sprecyzowane potrzeby. Jak zapisano w
Planie Odnowy Krzywaczki w Centrum Kultury znajdą miejsce: biblioteka
wraz z czytelnią i stanowiskami komputerowymi, sala prób dla orkiestry i
scholi oraz spotkań reaktywowanego Koła Gospodyń Wiejskich. Będzie się
tam organizować różnego rodzaju warsztaty, koła zainteresowań i spotkań
dzieci oraz młodzieży.
Gmina otrzymała na ten cel, czyli remont budynku i jego
adaptację na potrzeby Centrum Kultury, w ramach Programu Rozwoju
Obszarów Wiejskich, dotację w wysokości 500 tys. zł. W tej chwili
oczekiwane jest rozstrzygnięcie przetargu na wyłonienie wykonawcy tych
prac. - Mniej więcej do połowy marca chcemy się uporać z procedurami, a
do końca sierpnia tego roku zrealizować prace - mówi burmistrz Sułkowic
Piotr Pułka. Termin realizacji zapisany w przetargu jest o miesiąc
bardziej odległy, bo wyznaczony na 30 września.
W Harbutowicach także istnieje stary, nieużywany
budynek. starej szkoły stojący pomiędzy nową szkołą a strażnicą OSP.
Stanowi on raczej przeszkodę niż pomoc, bo znajduje się pod ochroną
konserwatora zabytków, a to pociąga za sobą wiele utrudnień i podnosi
koszty wszelkich prac. Nawet na wyburzenie musiałby wyrazić zgodę
konserwator. Rzeczoznawca wynajęty przez UM uznał, że wartość budynku
jest niższa niż koszty remontu. Na razie więc gmina odstąpiła od planów
zagospodarowania budynku starej szkoły, a plan odnowy Harbutowic ma być
realizowany na placu przed zabytkowym budynkiem. Obok istniejącego tam
parkingu, ma powstać mini-park z placem zabaw.
Podobnej inwestycji chcą u siebie mieszkańcy Biertowic.
U nich kościół, szkoła oraz strażnica, a więc najważniejsze w każdej wsi
instytucje, są położone blisko siebie. Mini-centrum miałoby powstać w
sąsiedztwie strażnicy OSP. - Kiedy opracowaliśmy plan odnowy, pracowały
oddzielnie trzy grupy liczące pod 10 osób, w kwestii potrzeby
zorganizowania takiego miejsca, jak się okazało, opinie każdej tych grup
były zbieżne - mówi Leszek Moskal, radny z Biertowic.
Źródło: Dziennik Polski
2010.03.02
4 grudnia 2009
Pożar w Rudniku
O godz. 13:55 dyżurny
operacyjny straży w Myślenicach otrzymał zgłoszenie „Pali się
dom w miejscowości Rudnik” natychmiast zadysponował zastępy
Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej Myślenice, OSP Sułkowice oraz
miejscową jednostkę OSP Rudnik. Po przybyciu strażaków okazało
się, iż domownicy przygasili sami pożar ubrań oraz materiałów
palnych zgromadzonych na poddaszy budynku. Zadaniem przybyłych
strażaków było jedynie wyniesienie na zewnątrz nadpalonej
garderoby oraz dogaszenie pożaru i przewietrzenie poddasza.
Źródło: http://www.straz.gov.pl
16 listopada 2009
Zmagania Orawskie-Jesień 2009
Ostatni weekend był nie lada gratką dla fanów offroad-u. Dwa dni
14-15 listopada spędzone w lasach Lipnicy Wielkiej zaowocowały dopływem
czystej adrenaliny dla 70 ekip z całej Polski, Czech a nawet jednego
zawodnika mieszkającego w Holandii.
Zmagania Orawskie organizowane przez Klub Samochodów
Terenowych ORAWA OFF-ROAD CLUB były już 4-tą edycją tego typu zawodów.
Dwa razy w roku klub stara się zadowolić, a i często zaskoczyć swych
uczestników coraz cięższymi konkurencjami zarówno w klasie turystycznej
jak i zaawansowanej. Rajd przeznaczony był dla ludzi wymagających
trudnych tras i dobrej zabawy.
Os -y punktowane były w zależności od trudności. Najcięższe dla
zawodników okazały się odcinki tj.: „Tylko dla Orłów” polegający na
wspinaczce samochodu przy pomocy wyciągarki, „Topienie w wannie” –
metrowy dół zalany wodą później już tylko błotem, w którym należało się
zatrzymać i podbić pieczątkę, „Dwa Światy” polegające na przejechaniu
granicy polsko – słowackiej, czy „Lekki spacer” z ciężkimi przeszkodami.
Już w sobotę wszystkich zaskoczyli zawodnicy Ziemowit
Paś i Michał Sidor, którzy trasę przygotowaną na 3 godziny samochodem na
bazie Suzuki Samuraja zrobili w pół godziny… Zacięcia i rywalizacji nie
brakowało również w klasie turystycznej, na którą czekały równie
interesujące co w klasie zaawansowanej zmagania. Podhale24 rozmawiało z
uczestnikami i jak się później okazało zdobywcami pierwszego miejsca
Markiem Temple i Witoldem Grabowskim, którzy ciepło wypowiadali się
o konkurencjach i samej organizacji. Ich opinia na pewno się liczy, w
końcu to zdobywcy 4-go miejsca w Pucharze Polski, 3-go miejsca w Magan
Trophy i 3-go w Poland Trophy. W rajdzie oczywiście udział brali również
zawodnicy z Podhala:
Nowy Targ: Patryk Sięka, Tomasz Gąska, Mirosław Tyżaj, Bogdan Tyżaj
Piotr Chowaniec, Patryk Adamczyk, Zakopane: Michał Fornelski, Szymon
Stopka, Wojciech Krupa, Paweł Molgo, Dariusz Kaleciak, Sławomir
Łukaszczyk
Maciej Curlej, Jakub Adamski.
Po dwóch dniach klasyfikacja wyglądała następująco:
Klasa Turystyczna:
I m-ce Piotr Hatys, Przemysław Łukańko - Bielsko Biała
II m-ce Maciej Curlej, Jakub Adamski - Zakopane
III m-ce Mariusz Biłyk, Zdzisław Staniak - Żywiec
IV m-ce Mirosław Tyżaj, Bogdan Tyżaj - Nowy Targ
V m-ce Łukasz Borowy, Grzegorz Górski - Białka
VI m-ce Grzegorz Marfiak, Tomasz Basiura
KLASA ZAAWANSOWANA: I m-ce Marek Temple, Witold Grabowski - Sułkowice
II m-ce Ziemowit Paś, Michał Sidor - Tenczyn
III m-ce Jarosław Sikora, Grzegorz Ćwiękała - Mucharz
IV m-ce Janusz Rusek, Paweł Jończyk - Bulowice
V m-ce Kazimierz Ryś, Mirosław Filipek - Bystra
VI m-ce Paweł Szot, Krzysztof Dębiec
Tytuł Fair Play dla ekipy: Wojciech Krupa i Paweł Molgo - Zakopane
Większość ekip dzielnie dojechała do mety. Wszyscy
byli zmęczeni, ale za to w świetnych nastrojach i z satysfakcją
podołania ciężkim próbom. Organizatorzy rajdu świetnie poradzili sobie z
całą imprezą. Karolina Kowalczyk wraz z członkami klubu stworzyła dla
świata rajdów terenowych dwa dni wspaniałej przygody i zabawy w miłej
atmosferze, na dodatek w głównej mierze sponsorowanej przez nich samych
z dodatkową skromną pomocą Intercarsu. Podziękowania należą się również
wójtowi gminy Lipnica Wielka panu Mariuszowi Murzyniak, który udostępnił
gminne tereny oraz samym mieszkańcom Lipnicy Wielkiej.
Klub jest właścicielem toru „Bandi”, który daje
możliwość sprawdzenia swoich sił w terenie i na który serdecznie
zapraszamy wszystkich użytkowników „terenówek”.
INWESTYCJE. Jak się wydaje, możliwość spłaty w ratach przekonała
wielu mieszkańców Rudnika i Sułkowic do tego, aby podpisać umowę.
Istota sprawy związanej z opłatą za wykonanie przyłącza do sieci
kanalizacyjnej w Rudniku sięga chyba głębiej niż sama kanalizacja. Poza
aspektem poruszanym przez mieszkańców niezadowolonych z faktu, że gmina
zaproponowała wszystkim takie same stawki za wykonanie przyłącza
niezależnie od tego, czy dom stoi metr od studzienki czy kilkadziesiąt
metrów, pojawia się aspekt polityczny.
Przypomnijmy (o sprawie pisaliśmy w wydaniu wtorkowym), że
mieszkańcy Rudnika Dolnego i części Sułkowic, gdzie obecnie budowana
jest sieć kanalizacyjna, sprzeciwiają się nie dość, że ich zdaniem
wysokiej (1600 zł), to na dodatek takiej samej dla wszystkich opłacie za
wykonanie przyłącza do kanalizacji. - Ludzie uważają, że ta kwota jest
za wysoka. Co więcej, najpierw była mowa o tym, że trzeba ją wpłacić w
ciągu dwóch miesięcy, czyli do końca października. Ta informacja
przekazana we wrześniu budziła sprzeciw tym większy, że wtedy wielu
rodziców ma wydatki związane ze szkolną wyprawką. Dopiero, gdy na
wniosek mieszkańców zostało zwołane zebranie, padła propozycja spłaty
tej kwoty w ratach, których ilość jest ustalana indywidualnie z każdym
zainteresowanym - mówi Anna Biela, członkini Rady Sołeckiej Rudnika. -
Na dodatek cały czas słyszymy, że to wszystko robi się dla naszego
dobra. Czy zatem mamy za to jeszcze dziękować?
Burmistrz Pułka dziwi się, że dopiero teraz mieszkańcy zaczęli
głośno mówić o swoim niezadowoleniu, skoro wcześniej, gdy już wiedzieli,
że zostaną im zaproponowane uśrednione opłaty, nie wnosili protestów
(pretensje mieszkańców dotyczą jednak tego, że nie mieli świadomości
tego, jak wysokie będą to kwoty - red.). Mówi też, że gmina nie miała
złych intencji, wręcz przeciwnie. - Przygotowując projekt kanalizacji,
wrysowaliśmy tam przyłącza, chcąc oszczędzić kłopotu mieszkańcom, aby
nie musieli sami zlecać projektów na własne potrzeby. Naszą ideą było
jak najwcześniejsze ukończenie prac nad budową kanalizacji, sądziliśmy
bowiem, że ludzie zechcą skorzystać z naszej propozycji, a tym samym
wszystko pójdzie szybciej.
Radna z Rudnika Helena Szlachetka pyta, czy skoro przyłącza są już
wrysowane w projekt, który gmina posiada, nie byłoby wskazane, aby
przekazała na życzenie zainteresowanych dokumentacji (czy raczej jej
fragmentu, który dotyczy danej posesji). Tym zainteresowanym, którzy
chcą wykonać przyłącza bez podpisywania umowy z gminą, czyli na własną
rękę. Jak argumentuje, wykonany na zlecenie gminy projekt powstał za
gminne pieniądze, czyli pochodzące z podatków.
Stanowisko gminy w tej sprawie, które usłyszeliśmy, jest takie, iż
jest to niemożliwe z prawnego punktu widzenia. Co jednak z takimi
osobami, jak pani Monika, która już zdecydowała się podpisać umowę i tym
samym zdecydowała się zapłacić m.in. za koszt mapki sytuacyjnej. Jak nam
mówi, gdy poprosiła w UM w wydanie jej mapki, aby mogła wykonać przy
okazji przyłącze wodociągowe, napotkała na... rozłożone z geście niemocy
ręce urzędników. - Od kilkorga urzędników usłyszałam, że nie wiedzą, czy
mogą mi taką mapkę wydać. Dla mnie jest to absurd, skoro zdecydowałam
się zapłacić 1600 zł.
O to, jakie są koszty wykonania przyłącza, i kto za co płaci
zapytaliśmy Andrzeja Urbańskiego, prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa
Wodociągów i Kanalizacji w Myślenicach: - Sieć nie może być projektowana
w oderwaniu od przyłączy, zatem zawarte są w nim miejsca, gdzie będą one
musiały być wykonane. Na terenie gminy Myślenice osoba, która zachce
wykonać przyłącze sama - systemem gospodarczym albo zlecając to dowolnej
firmie - nie musi w tej sytuacji wykonywać osobnej mapki. Przyłącza
"idą" na tzw. zgłoszenie. Inaczej jest, gdy całość robót, czyli gotowa
sieć zostanie odebrana i zacznie być wykorzystywana. Jeśli wtedy ktoś
opamięta się i zechce wykonać przyłącz będzie musiał liczyć się z tym,
że czeka go przygotowanie uzgodnień, projektu. Kwestie te poszczególne
gminy regulują jednak w swoich regulaminach dostarczania wody i
odprowadzania ścieków.
Dodaje on, że trudno jednoznacznie określić koszt wykonania jednego
przyłącza. Jest on uzależniony od tego, jaka odległość dzieli budynek od
studzienki oraz czy przyłącze będzie musiało "przejść" po sieci gazowej.
Dlatego może kosztować od 200 zł do nawet 3 tys. zł.
Większości mieszkańców wydaje się obojętne "kto" podjął decyzję o
takiej (uśrednionej) opłacie, ale "dlaczego" na taką właśnie się
zdecydowano. Inni z kolei próbują całą sprawę uczynić polityczną,
twierdząc, że pobieranie opłat za wykonanie przyłącza jest złamaniem
obietnicy wyborczej obecnego burmistrza, który rzekomo obiecywał, że
dostęp do sieci będzie bezpłatny. Na potwierdzenie swoich racji cytują
za ulotką wyborczą KWW Piotra Pułki, obietnice, że jeśli zostanie
wybrany zniesie pobieranie nieprawnie (co zaznaczono dużymi literami)
opłaty za budowę sieci wodociągowej i kanalizacyjnej.
Piotr Pułka odpowiada na to, że swój program wyborczy zrealizował,
czego dowodem jest uchwała z dnia 28 grudnia 2006 roku znosząca z
"Regulaminu dostarczania wody i odprowadzania ścieków na terenie Gminy
Sułkowice" punkt mówiący, że "za możliwość przyłączenia do sieci
wodociągowej lub kanalizacyjnej pobierana będzie opłata przyłączeniowa w
kwocie tysiąc złotych na rzecz gminy, która przeznaczona będzie na
budowę, modernizację oraz utrzymanie w dobrym stanie technicznym
infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej w gminie". Pozostał w nim
jedynie zapis dotyczący opłat za wykonanie przyłącza w dotychczasowym
brzmieniu: "Za podłączenie do sieci Przedsiębiorstwo pobierać będzie
stosowne opłaty wynikające z kosztów podłączenia instalacji, które
wyszczególnione będą w umowie zawieranej z Odbiorcą".
Burmistrz dodaje, że w jego mniemaniu opłata za "możliwość
przyłączenia się do sieci" była pobierana nieprawnie, dlatego też, gdy w
2005 roku była wprowadzana do regulaminu, podczas głosowania wstrzymał
się od głosu.
Jego poprzednik Józef Mardaus, gdy pytamy go o opłatę "za możliwość
przyłączenia się do sieci", twierdzi, że ona nigdy nie obowiązywała, bo
taką możliwość ma każdy. Gdy pytamy o to samo mieszkańców, słyszymy: -
Gdy budowana była kanalizacja u nas, w Biertowicach, wszyscy za
wykonanie przyłącza płaciliśmy po równo - po 1500 zł. Nie były pobierane
żadne inne opłaty ponad tę - mówi Leszek Moskal z Biertowic, dziś radny.
Jego zdaniem takie uśrednienie opłat jest rozwiązaniem najlepszym, gdyż
nie zamyka - z powodów finansowych - możliwości podłączenia się do sieci
osobom, których domy leżą daleko od studzienek.
Czy społeczność Rudnika i gmina znajdą wreszcie pole porozumienia?
Na razie wydaje się, że możliwość spłaty w ratach przekonała wielu
mieszkańców do tego, aby umowę podpisać. Czy jednak jest możliwość, aby
gmina zrezygnowała z pomysłu równego (czy raczej "równego") traktowania
mieszkańców proponując, im taką samą stawkę? Burmistrz twierdzi, że
sprawa nie jest do końca przesądzona, gdyż możliwe byłoby rozliczanie
kosztów już po wykonaniu przyłączy. Wtedy jednak - jak zaznacza - jedni
by zyskali, ale drudzy, czyli ci, których domy stoją w znacznej
odległości od studzienek (jest ich znacznie mniej), stracili. I to dużo.
KATARZYNA HOŁUJ
Dziennik Polski
2009.10.09
6 października 2009
Niesprawiedliwie, bo po równo
Część mieszkańców jest niechętna takim samym opłatom za wykonanie
przyłączy do kanalizacji
1600 zł za wykonanie przyłącza do sieci kanalizacyjnej to dużo czy
mało? Są osoby, które stanowczo twierdzą, że dużo. Zbyt dużo - jak mówią
- za dosłownie kilka metrów rury, bo często właśnie taka odległość
dzieli ścianę ich domu od studzienki.
- Z umów wynika, że na poczet kosztów wykonania przyłącza osoba,
która chce korzystać z sieci kanalizacyjnej powinna wpłacić 1600 zł.
Gdyby to było 200-300, a nawet 500 zł nie protestowałbym. Ale tyle? Skąd
taka kwota? Jak ma ją pokryć osoba utrzymująca się z kilkusetzłotowej
renty czy emerytury? Nawet raty, które są nam proponowane, są dużym
obciążeniem dla domowych budżetów - mówi jedna z mieszkanek Sułkowic i
mimo początkowej zgody, prosi o zachowanie anonimowości. Pyta
jednocześnie, czy tej pracy nie można wykonać samodzielnie, oczywiście
przy zachowaniu wszelkich przepisów prawa. Wtedy - jak przypuszcza -
koszt byłby znacznie niższy.
Otóż można. Dowiedli tego Jan Kulig i Kazimierz Tokarczyk z Rytra,
bohaterowie sprawy sprzed kilku lat (opisanej w artykule Zbigniewa
Bartusia "Pogwałcenie nieszkodliwe"), którzy sprzeciwili się odgórnie
narzuconemu przez gminę obowiązkowi wykonania przyłączy za opłatą w
wysokości 1500 zł (które zresztą wykonywał tam szwagier wójta) i
wykonali je sami, po czym gmina odmówiła im prawa legalnego
odprowadzania ścieków. Po niekorzystnym dla nich wyroku sądu, Urząd
Ochrony Konkurencji i Konsumentów podjął decyzję o ukaraniu gminy za
bezprawne uzależnienie podłączenia do sieci od tego, czy wniesiona
zostanie opłata. Z podobną sprawą mieli też do czynienia mieszkańcy
krzyszkowickiego przysiółka Podlas (opisywaliśmy to na łamach Tygodnika
Myślenickiego w czerwcu 2007 roku), którzy po opłaceniu z własnych
kieszeni prac związanych najpierw z przygotowaniem dokumentacji
technicznej odcinka sieci wodociągowej oraz później, z wykonaniem
przyłączy, dowiedzieli się, że muszą zapłacić jeszcze po 1207 zł za
"odbiór sieci".
Burmistrz Sułkowic Piotr Pułka we wczorajszej rozmowie z nami
podkreślił, że nie może być mowy o przymuszaniu kogokolwiek do
podpisania umowy, a tym samym wniesienia opłaty w wysokości 1600 zł po
to, aby wykonane zostało przyłącze. - Umowy trafiły do mieszkańców. W
tej chwili czekamy na informację zwrotną. Nie ustaliliśmy terminu, do
którego umowy należy podpisać, rozumiem jednak, że w sytuacji, kiedy
przyłącza będą wykonywane, a wciąż nie będziemy mieć podpisanej umowy od
danej osoby, będzie to oznaczało, że zdecydowała się ona na wykonanie
przyłącza na własną rękę, tak więc jej posesja zostanie ominięta - mówi.
Jego zdaniem osoby, które zdecydują się na wykonanie przyłącza we
własnym zakresie, muszą być przygotowane na wydatki związane nie tylko z
zakupem materiału i "robocizną", ale także przygotowaniem projektu,
dokumentacji powykonawczej oraz odbiorem technicznym. Proponowana przez
gminę kwota 1600 zł jest - jak usłyszeliśmy - średnią uzyskaną w wyniku
podzielenia kosztów wykonania przyłączy przez liczbę osób, u których
mają one zostać wykonane.
W Rudniku, gdzie montaż przyłączy rozpocznie się niebawem, spośród
170 osób, które otrzymały umowy, dotychczas podpisały je 94.
Artur Jaśkowski wciąż wstrzymuje się z decyzją. - Nie zamierzam
podpisać umowy, dopóki nie dowiem się, na jakiej podstawie uśredniono
opłatę do 1600 zł, przez co ja - choć mam od domu do studzienki 3 metry
- muszę zapłacić tyle samo, co sąsiad, którego dom stoi w odległości 80
metrów od niej. Jakaś część tej sumy to koszty administracyjne - i tu
mogę się zgodzić, aby płacić po tyle samo, jednak pozostała część to
rzeczywiste koszty materiałów i pracy. Dlaczego zatem mamy płacić po
równo? To jest zaprzeczenie równemu traktowaniu - stwierdza.
Burmistrz Pułka twierdzi, że "bomba" wybuchła dopiero teraz, choć
zanim przystąpiono do projektowania sieci kanalizacyjnej, była mowa o
tym, że opłata za przyłącz będzie uśredniona i nikt przeciwko temu nie
protestował. - Jeszcze raz podkreślam: my jedynie proponujemy
mieszkańcom taką ofertę. Nikogo nie zmuszamy, aby ją przyjął. Czy
uśredniona kwota jest rozwiązaniem najlepszym? Na pewno jest
rozwiązaniem, które wiele ułatwia, a trzeba wiedzieć, że z całej kwoty
1600 zł jedynie niewielka część stanowi wydatek na materiały. Większa
część tej kwoty to koszty związane z mapkami, projektami i pozostałym i
kwestami administracyjnymi.
Katarzyna Hołuj
Dziennik Polski
2009.10.06
21 lipca 2009
16-latek zginął w wypadku w
Rudniku
Chłopiec, który 21 lipca (wtorek) jechał
motorowerem od strony Biertowic, stracił panowanie nad pojazdem
na zakręcie drogi, zjechał na pobocze, uderzył w hydrant i upadł
na przydrożną skarpę. Zginął na miejscu.
W Rudniku (gmina Sułkowice), przy ul. Dolnej,
około godz. 10 doszło do tragicznego wypadku. Jak wstępnie
ustalili interweniujący na miejscu policjanci, kierujący
motorowerem marki malaguti chłopiec Rudnika - nie mający jeszcze
ukończonych 16 lat - , jadąc od strony Biertowic w kierunku
drogi nr 955, stracił panowanie nad jednośladem na zakręcie.
Zjechał na prawe pobocze, uderzył w stojący hydrant, wywracając
się wraz z pojazdem na przydrożną skarpę.
- Niestety, mimo szybko udzielonej pomocy medycznej - przed
załogą pogotowia ratunkowego, chłopca na miejscu próbował
reanimować szef sułkowickiej straży miejskiej - życia młodego
kierowcy nie udało się uratować. Zmarł najprawdopodobniej w
wyniku rozległych obrażeń wewnętrznych. Pierwsze ustalenia
wskazują na to, że motorower nie był zarejestrowany - został
niedawno przywieziony z zagranicy - a prowadzący go chłopiec nie
miał uprawnień do kierowania nim. Postępowanie w tej sprawie
prowadzi KPP w Myślenicach pod nadzorem miejscowej prokuratury –
informuje Szymon Sala, rzecznik myślenickich funkcjonariuszy.
Fot. KPP Myślenice
Policja myślenicka, notując kolejny śmiertelny
wypadek z udziałem motocyklisty, apeluje i przypomina o unikaniu
brawury na drogach, przestrzeganiu obowiązku trzeźwości za
kierownicą pojazdów oraz stosowanie się do obowiązujących
ograniczeń prędkości.
- Prosimy o zachowanie rozsądku. Uczulamy także rodziców młodych
użytkowników motorowerów i motocykli, zwłaszcza tych
zaawansowanych technicznie. Prosimy o zapewnienie nad tymi
kierowcami jednośladów szczególnego nadzoru, informowanie ich o
konieczności posiadania uprawnień oraz o wszelkich możliwych
skutkach nieodpowiedzialnego zachowania na drogach – przypomina
po raz kolejny Szymon Sala.
Zródło: KPP w Myślenicach
16 lipca 2009
Nietrzeźwy kierowca zatrzymany
Policjanci Ogniwa Patrolowo - Interwencyjnego Wydziału
Prewencji KPP w Myślenicach w Rudniku (gmina Sułkowice) na ul.
Centralnej udaremnili dalszą jazdę nietrzeźwemu kierowcy ciężarówki Man,
który będąc zatrudniony przez firmę budującą drogę w tej miejscowości,
dowoził tam beton. Niepokój może budzić fakt, że do kontroli doszło w
ruchliwym miejscu, praktycznie w środku dnia (godz. 11:20), stopień
upojenia alkoholem kierowcy (2,23 promile) oraz to, że trudnił się w tym
czasie przewozem materiałów budowlanych. 52-latek z Wrocławia stracił
tzw. zawodowe prawo jazdy. Grozi mu grzywna, kara ograniczenia wolności
albo pozbawienia wolności do lat 2, a także sądowy zakaz prowadzenia
pojazdów mechanicznych.
Zródło: KPP w Myślenicach
3 lipca 2009
Sprawca pobicia aresztowany
Na wniosek policji Sąd Rejonowy w Myślenicach zadecydował o
umieszczeniu na dwa miesiące w areszcie, do czasu rozprawy, 20-latka z
Rudnika, gmina Sułkowice, który pięć dni wcześniej (29 czerwca br.
wieczorem) napadł na mieszkańca gminy Sułkowice. Kopiąc i uderzając
pięścią napastnik doprowadził ofiarę - jak mówi przepis - do stanu
bezbronności, po czym zabrał mu 1.500 zł. W chwili zgłoszenia zdarzenia
policji przestępca nie był znany pokrzywdzonemu. Na jego ślad wpadli
kilka dni po zdarzeniu policjanci pionu kryminalnego. Za popełnienie
przestępstwa rozboju grozi mu kara pozbawienia wolności od 2 do 12 lat.
Zródło: KPP w Myślenicach
26 czerwca 2009
Magam Trophy - drużyna z Rudnika na podium
Stanie się już chyba tradycją, że w finale Magam Trophy walka toczyć się
będzie do samego końca. Scenariusz ostatniego dnia rajdu mógłby pisać
grecki tragik, bowiem zwrotów akcji i ogromnych emocji było co niemiara,
a wszystko skończyło się… zwycięstwem Roberta Kufla i Dominika Samosiuka,
którzy rzutem na taśmę wyprzedzili dotychczasowych liderów: Marcina
Łukaszewskiego oraz Magdalenę Duhanik.
- Przez pięć dni jechaliśmy cały czas blisko siebie, non stop
skoncentrowani, starając się nie popełnić najmniejszego błędu – mówi o
swej rywalizacji z załogą Suzuki Robert Kufel. – Dopiero teraz czuję,
ile mnie to kosztowało. Mam wrażenie, że nigdy nie byłem tak zmęczony
jak teraz. Adrenalina już wyparowała, jest mi zimno i kiepsko się czuję.
Na odpoczynek Robert póki co nie ma co liczyć, bo już za chwilę
rozpoczyna się… gala finałowa.
Na trasę dzisiejszego etapu Marcin Łukaszewski oraz Magdalena
Duhanik, którzy byli rewelacją tegorocznego Magam Trophy (Marcin ma
jednak na swym koncie sporo osiągnięć, m.in. 2. miejsce na Mazurskich
Wertepach 2001), wyruszyli z przewagą ponad 17 minut nad duetem
Kufel-Samosiuk. Jak co dzień rozegrano dwa oesy – jeden dość
urozmaicony, na którym odcinki błotne i bagienne przeplatały się z
trawersami i ostrymi podjazdami, a drugi to głównie dwa długie i
spadziste trawersy z ogromną ilością „zawijek”.
Załoga Suzuki była już blisko sukcesu, ale na jednym z
trawersów posłuszeństwa odmówił im samochód (a konkretnie pasek w
silniku). Wkrótce wyprzedził ich Grat, co najpewniej zwiększyło
zdenerwowanie walczącej z usterką załogi. Gdy auto udało się naprawić,
pechowcy rzucili się w pogoń, jednak na ostatnim z trawersów
przekroczyli cienką granicą bezpieczeństwa, na której wielokrotnie w
trakcie rajdu balansowali, udowadniając zresztą mistrzowskie opanowanie
auta. Próba podjazdu na stromiznę bez asekuracji zakończyła się
paskudnie wyglądającą, potrójną „rolką”, która definitywnie przekreśliła
ich szansę na zwycięstwo. Para zawodników na szczęście wyszła z wypadku
bez szwanku i zdołała ukończyć etap, a tym samym zdobyć drugie miejsce w
rajdzie. Trzecie miejsce zajął duet Marek Temple – Witold Grabowski.
Jeszcze chyba żaden z sezonów nie został tak na początku
zdominowany jak w tym roku przez Roberta Kufla i Dominika Samosiuka –
zwycięzców nie tylko Magam Trophy 2009, ale i inauguracyjnych rund
Pucharu Polski oraz Poland Trophy. Jak deklaruje Robert, teraz czas na
odpoczynek. Załogę Grata 2 ponownie w akcji zobaczymy na rajdzie
Drezno-Wrocław. – Jadę tam, by spełnić swoje marzenia. Ale raczej tylko,
by poznać rajd, spróbować czegoś nowego. Chciałbym go ukończyć – mówi
skromnie Robert. Coś mi się jednak wydaje, że o Polakach znów w tym roku
będzie głośno na Drezno-Wrocław…
INWESTYCJE. W Rudniku powstanie chodnik wzdłuż ulicy Dolnej. Na
razie pierwsza jego część. To efekt wytrwałości radnych z tej
wsi.
Od kilku lat bezskutecznie grupa
radnych Rady Miejskiej w Sułkowicach z Heleną Szlachetką, Janem
Sochą oraz sołtyską Rudnika Zofią Góralik na czele zabiega, aby
przy drodze powiatowej (ulica Dolna) przebiegającej przez Rudnik
powstał chodnik. Droga nie ma poboczy, co stwarza duże
zagrożenie dla pieszych, szczególnie zaś dla dochodzących do
szkoły dzieci.
Helena Szlachetka, radna Rady Miejskiej w
Sułkowicach, mieszkanka Rudnika, jest jedną z osób, które walczą
o budowę chodnika FOT. MACIEJ HOŁUJ
W listopadzie 2004 roku sołtys
Rudnika Zofia Góralik oraz radna Helena Szlachetka wystosowały
pierwsze pismo dotyczące drogi przez Rudnik, kierując je na ręce
dyrekcji ZDP w Myślenicach, ówczesnego burmistrza MiG Sułkowice
oraz Rady Miejskiej w Sułkowicach. Chodziło wówczas o
zabezpieczenie rowów przydrożnych i wykonanie poboczy. Idące do
szkoły dzieci zmuszone były salwować się ucieczką do rowów przed
jadącymi samochodami. Odpowiedź ZDP na pismo sołtyski i radnej
podpisane przez dyrektora Jerzego Grabowskiego stwierdzało, że
owszem, ZDP widzi potrzebę budowy ciągu pieszego wzdłuż pasów
ruchu przeznaczonego dla pojazdów kołowych, ale budowa chodnika
wymaga wykonania kanalizacji deszczowej, do której nie ma
możliwości dokonania przyłączy sanitarnych. Tak więc ZDP
rozpatrzy koncepcję budowy chodnika po wykonaniu przez
odpowiednie służby kanalizacji sanitarnej.
Kolejne pisma w sprawie chodnika
przy drodze powiatowej biegnącej przez Rudnik wysyłane przez
radnych datowane są na lata 2005, 2006, 2007, 2008. - W tym roku
nasze starania zostały wreszcie docenione - mówi Helena
Szlachetka. - Rada Miejska Sułkowic podjęła uchwałę, że na
budowę chodnika przy ulicy Dolnej w Rudniku przeznacza ze
swojego budżetu 100 tysięcy złotych. Drugie tyle dokłada
starostwo powiatowe, jako zarządzające drogą. Oczywiście, jest
to kropla w morzu potrzeb, ale na pierwszy etap realizacji
chodnika powinno wystarczyć. Dyrektor Jerzy Grabowski w rozmowie
telefonicznej obiecał, że prace rozpoczną się w połowie czerwca.
Na razie nic się nie dzieje, ale jeszcze poczekamy.
Burmistrz Sułkowic Piotr Pułka także
rozmawiał z Jerzym Grabowskim na temat budowy chodnika w Rudniku
i ma optymistyczne w tym względzie informacje. - Odbył się
przetarg, wyłoniono firmę, która zrealizuje inwestycję, dyrektor
Grabowski obiecał, że prace rozpoczną się lada dzień - mówi
Piotr Pułka. - Kwota, jaką przeznaczyliśmy wspólnie ze
starostwem, wystarczy na realizację pierwszego etapu budowy
chodnika. Od skrzyżowania z ulicą Centralną do nowej kładki.
Losy drugiego etapu to na razie niewiadoma. Starostwo chce, aby
gmina partycypowała w jego finansowaniu w stosunku 70 do 30
procent. Nie możemy się na to zgodzić. Przecież droga, przy
której ma powstać chodnik, to droga powiatowa.
Chodnik przy ulicy Dolnej w Rudniku
powinien powstać jak najszybciej, aby uniknąć choćby takich
przypadków jak ten z maja tego roku, kiedy to prawidłowo idącą
dziewczynkę potrącił lusterkiem przejeżdżający samochód.
Maciej Hołuj
Dziennik Polski
2009.06.22
30 maja 2009
23 stycznia 2009
Od września gimnazjaliści wracają do Rudnika
Oddział gimnazjalny działał tu do czasu, kiedy w Sułkowicach
zostało wybudowane gimnazjum. W przeprowadzonej ponad rok temu ankiecie
znaczna część społeczności Rudnika opowiedziała się za przywróceniem
gimnazjum w tej miejscowości.
Ubiegły rok zaowocował uchwałą intencyjną w tej
sprawie, w bieżącym zaś przewidziano na ten cel w budżecie gminy 150
tys. zł. Za te pieniądze ma zostać opracowana dokumentacja i projekt
rozbudowy istniejącego budynku szkoły o halę sportową. Zwolennicy
przywrócenia gimnazjum chcą, aby od września br. uczniowie obecnej
klasy szóstej mogli tutaj kontynuować naukę. Ci uczniowie z Rudnika,
którzy naukę w gimnazjum już rozpoczęli i dojeżdżają do szkoły w
Sułkowicach, tam też mieliby ją ukończyć.
Temat przenosin, od kiedy tylko się pojawił, znajdował
zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Zwolennikom chodziło przede
wszystkim o bezpieczeństwo dzieci, związane głównie z ich dowożeniem,
ale nie tylko z tym. Jak słyszymy pomiędzy uczniami z Rudnika a tymi z
Sułkowic nieraz "iskrzyło", w efekcie czego w szkole
niejednokrotnie interweniowała policja. Przeciwnicy z kolei zastanawiają
się, po co psuć coś, co dobrze funkcjonuje. - Wydaje mi się, że
rodzicom nie do końca uświadomiono konsekwencje, jakie niesie za sobą
przywrócenie tu gimnazjum. Tutaj przy szkole podstawowej działa już
przedszkole, jest ciasno. Jeszcze ciaśniej będzie, jeśli do szkół pójdą
6-latki. Nie po to też chyba oddzielano dzieci młodsze od starszych,
aby znów je łączyć. Szkoła w Sułkowicach jest ładna, a dzieciom
nie dzieje się tam krzywda. W ciągu pół roku nikt nie zapewni
dzieciom warunków porównywalnych z tymi, jakie mają w Sułkowicach -
mówi mieszkanka Rudnika, której wnuczęta uczą się w tutejszej
podstawówce.
Innego zdania są członkowie społecznego komitetu,
jaki zawiązał się w 2007 roku. Także Rozalia Oliwa, wiceburmistrz
gminy Sułkowice, opowiada się "za" - jak to nazywa -
"racjonalizacją sieci szkolnej": - Gimnazjum w Sułkowicach
wcale lokalowo nie ma się tak świetnie, jak myśli wielu rodziców.
Swojego osobnego gabinetu nie ma tam na przykład szkolny pedagog, a
uczniowie nie mają czytelni. Z uwagi zaś na to, że rozkład zajęć
musi być dostosowany do godziny odjazdu autobusu, uczniowie nie mają
tam zajęć pozalekcyjnych - mówi. Pierwszy rocznik, który już od
września br. pozostanie w gimnazjum w Rudniku, nie spowoduje większego
zagęszczenia, gdyż jest on nieliczny. Docelowo zaś na potrzeby
gimnazjum ma zostać dobudowane skrzydło, w którym oprócz hali
sportowej mają powstać także: 4 pełnowymiarowe sale lekcyjne, 2
mniejsze sale do nauki języków obcych, 2 pomieszczenia gospodarcze
oraz szatnia. Rozpoczęcie budowy jest wstępnie planowane na wiosnę
2010 roku. Przeprowadzone w ubiegłym roku badania geologiczne wykazały,
że na przewidzianym pod rozbudowę terenie może stanąć nawet kilkupiętrowy
obiekt.
- Przywrócenie gimnazjum w Rudniku to niepotrzebna
strata pieniędzy. Są ważniejsze rzeczy, jak budowa chodników czy
kanalizacji - mówi jedna z kobiet.
Władze gminy, które uruchamiają już procedurę
przetargową na opracowanie projektu, odpowiadają na to, że na
przenosinach gmina więcej zyska niż straci. - Koszty rozbudowy o kilka
sal będą stosunkowo niewielkie, bowiem hala sportowa tak czy inaczej
miała tu powstać. Poza tym jest jeszcze subwencja oświatowa, która
na dziecko uczące się w szkole wiejskiej jest o 38 groszy wyższa niż
na ucznia w szkole miejskiej. Dowożenie dziecka z Rudnika do Sułkowic
to nie tylko strata tych 38 groszy, ale także kosztów jego dowozu - mówi
wiceburmistrz.
Część rodziców zastanawia się nad tym, jak zostanie
rozwiązana kwestia dowozu dzieci, teraz bowiem gimnazjaliści uczący
się w Sułkowicach mają zagwarantowane. Gmina ma obowiązek zapewnić
bezpłatny transport uczniom od IV klasy SP do końca nauki w gimnazjum,
jeśli mają oni do szkoły dalej niż 4 km. W Rudniku nie ma takich
odległości, więc gimnazjaliści, tak jak ich młodsi koledzy, będą
musieli chodzić do szkoły pieszo.
KATARZYNA HOŁUJ
Dziennik Polski
2009.01.22
19 stycznia 2009
ZAWIADOMIENIE
Lecznica dla zwierząt w Sułkowicach zawiadamia mieszkańców Rudnika
że w dni 24.01.2009 (sobota) odbędzie się obowiązkowe szczepienie psów
i kotów przeciw wściekliźnie. Cena 20zł.
8.00 - 9.00 na granicy z Jawornikiem
9.00 - 9.30 koło p. Szczepaniaka
9.30 - 10.30 koło Strażnicy
10.30 - 11.15 koło dawnej Milicji
11.15 - 12.00 koło sklepu R.Dolny
12.00 - 12.30 koło pani Stopowej
18 stycznia 2009
W dniu 2009.01.18 w budynku OSP,
uczniowie ze Szkoły Podstawowej z Rudnika
zaprezentowali przedstawienie jasełkowe. Tłumnie
przybyli widzowie nagrodzili ich trud gromkimi brawami.
Fotorelację z tego wydarzenia możesz obejrzeć tutaj
---->
20 sierpnia 2008
20 sierpnia 2008 roku kolarze biorący udział w 65 Tour de Pologne
pokonując VII etap z Wadowic do Krakowa przejechali przez Rudnik.
29 kwietnia 2008
Pasażer nie żyje, kierowca ranny
Policja szuka świadków
Policja w Myślenicach
prowadzi poszukiwania świadków wypadku, do jakiego doszło w
nocy z soboty na niedzielę na drodze nr 956 w Sułkowicach, w
wyniku którego zginął 19-latek z Rudnika, zaś pięć lat
starszy mieszkaniec tej samej miejscowości z poważnymi obrażeniami
trafił do szpitala.
Z policyjnych ustaleń wynika, że
kierujący niebieskim samochodem seat cordoba jadącym od strony
Rudnika, po zjeździe z Suchej Góry, przed łukiem w prawo,
stracił panowanie nad samochodem, zjechał na lewe pobocze, a
następnie prawym bokiem pojazdu uderzył w drzewo. W wyniku
tego śmierć na miejscu poniósł pasażer seata, zaś jego
kierowca został ciężko ranny.
fot. kpp w myŚlenicach
Wśród rozpatrywanych
przez policję hipotez jest też taka, która mówi o
przyczynieniu się do tego tragicznego wypadku innego pojazdu.
Miałby nim być samochód osobowy w ciemnym kolorze, który mieć
może ślady uszkodzeń po swojej lewej stronie.
Wszystkie osoby, które w jakiś sposób mogłyby
przyczynić się do ustalenia jak wyglądał przebieg
tragicznego w skutkach zdarzania, proszone są o kontakt z
policją. Informacje należy przekazywać dzwoniąc pod numery:
Sekcji Dochodzeniowo-Śledczej Komendy Powiatowej Policji w Myślenicach:
(12) 372-92-30 i (12) 372-92-43 lub dyżurnego: (12) 372-92-00.
(KAR)
Zródło: Dziennik Polski
2008-04-29
21 kwietnia 2008
Czas porządków
Urzędnicy sułkowickiego magistratu wszystkim tym, którzy
zabierają się za wiosenne porządki donoszą o możliwości
nieodpłatnego przekazywania zużytego sprzętu elektrycznego i
elektronicznego oraz odpadów wielkogabarytowych na gminne składowisko
odpadów w Sułkowicach. Składowisko to jest czynne od
poniedziałku do piątku (od 7.00 do 15.00). Z kolei do osób
chcących pozbyć się eternitu skierowany jest program jego
wywozu i utylizacji. Zainteresowani taką formą pomocy mieszkańcy
powinni zgłosić ten fakt w Urzędzie Miejskim (p. 115), najpóźniej
do 12 maja.
Zródło: Dziennik Polski 2008-04-21
18 marca 2008
Palmy, stroiki i pisanki
Rekordowa liczba 215 uczestników stanęła
w konkursowe szranki na najładniejsze: palmy, kartki, stroiki i pisanki
świąteczne. Konkurs zorganizowany został przez Ośrodek Kultury
"Kuźnia" w Sułkowicach.
W konkursie pisanek wzięło udział 45
uczestników. I miejsce jury (Małgorzata Anita Werner, Ryszard Judasz,
Ewelina Bielarz i Karolina Piechota) przyznało za pisankę, którą
wykonał Stanisława Socha z Rudnika. Wyróżniania w tej kategorii
otrzymali: Kinga Garbień z Sułkowic, Magdalena Chomicz i Justyna
Ziemianin z Jasienicy, Kacper Sapała i Wojciech Jończyk z Sułkowic,
Marcin Ziemianin z Jasienicy i Weronika Golonka i Klaudia Szuba-Łata z
Rudnika.
W konkursie na stroik wielkanocny, najbardziej
spośród prac 28 twórców, podobały się dzieła Kamili Turek oraz
Anety Migo z Biertowic, wyróżniania natomiast przyznano Magdzie Bogdał
z Harbutowic, Klaudii Turek z Biertowic, Weronice Magdalenie Żak z Sułkowic,
Bartłomiejowi Kiebzakowi z Rudnika, Emilii Bindulskiej i Katarzynie Sułowskiej
z Sułkowic.
Najwięcej, bo aż 105 prac wpłynęło na
konkurs kartek świątecznych. W tej kategorii zwycięzcą zostali ex
aequo: Franciszek Lewiński z Krakowa, Magdalena Zając z Sułkowic i
Mariola Urbańczyk z Harbutowic. Wyróżniania otrzymali: Bartłomiej
Bartosz z Biertowic, Koło Komputerowe i Agnieszka Przęczek z Sułkowic,
Marcin Bednarz z Pcimia, Natalia Świder z Sułkowic, Bartłomiej
Kiebzak z Rudnika, Patryk Grzyb z Krakowa i Marcin Ziemianin z
Jasienicy.
Do konkursu palm przystąpiło 15 twórców. 4
zgłoszono w kategorii palm dużych (powyżej 2,5 metra), 6 w kategorii
palm średnich (do 2,5 metra), zaś pięć w kategorii palm małych (do
1,5 metra). W pierwszej kategorii zwycięzcami konkursu zostali: Justyna
i Marcin Ziemianinowi z Jasienicy, zaś wyróżniania otrzymali: Dawid
Zadora z Sułkowic, Damian Dziuba z Krzywaczki oraz Bartek i Szymon
Kiebzakowie z Rudnika. W kategorii palm do 2,5 metra zwyciężyła plama
wykonana przez Mikołaja Tyrpę z Sułkowic, natomiast wyróżnione
zostały palmy: Gabriela i Mikołaja Bielów z Sułkowic, Joanny, Anety
i Urszuli Bochenkównych z Biertowic oraz klasy I d z SP w Sułkowicach,
natomiast w kategorii palm najmniejszych zwyciężyła Anna Zakrzewska z
Biertowic. Wyróżnienia w tej kategorii przypadły: Oli Bierut, Natalii
Bierut i Magdzie Ignasik z Krakowa.
Członkowie jury wysoko ocenili poziom
konkursu. Ucieszył ich fakt dużej ilości pięknie wykonanych palm,
kartek, stroików i pisanek. Jedyne obawy wzbudziło w jury coraz
bardziej oszczędne stosowanie do wykonania wielkanocnych cudeniek
tradycyjnych materiałów. Wszyscy laureaci konkursu otrzymali nagrody
ufundowane przez Ośrodek Kultury "Kuźnia" w Sułkowicach. (MH)
Zródło: Dziennik Polski 2008-03-18
9 lutego 2008
Zebranie Wiejskie
Jutro o godzinie 10 w Rudniku (Dom Ludowy) i o 12 w Harbutowicach (Zespół
Placówek Oświatowych) odbędą się zebrania wiejskie. W ich trakcie
sołtysi tych miejscowości zdadzą sprawozdania z działalności sołectw
w roku 2007, uchwalone zostaną plany finansowo-rzeczowe na rok bieżący
oraz omówione najważniejsze sprawy dotyczące sołectw. W obydwu
spotkaniach ma wziąć udział burmistrz gminy, który poinformuje
zebranych o planach inwestycyjnych na ten rok.(KAR)
Zródło: Dziennik Polski 2008-02-09
14 stycznia 2008
Pomysł przywrócenia gimnazjum w Rudniku podzielił radnych
Reaktywować czy nie?
Radnych Rady Miejskiej w Sułkowicach
podzielił pomysł przywrócenia gimnazjum w Rudniku. Ci, którzy
reprezentują rudnicką społeczność, przy niewielkim poparciu kilku
innych, przegłosowali uchwałę intencyjną w tej sprawie. Przeciwnicy
pomysłu zarzucają im, że był to gest "pod publiczkę", a
przywracanie gimnazjum to dla gminy niepotrzebne obciążenie finansowe.
Inicjatywa wyszła od zawiązanego przez grupę
mieszkańców Rudnika Społecznego Komitetu na rzecz Przywrócenia
Gimnazjum. Komitet wśród mieszkańców tej miejscowości przeprowadził
głosowanie, w którym 504 osoby opowiedziały się "za"
przywróceniem gimnazjum, zaś 18 było temu pomysłowi przeciwnych.
Jednym z argumentów, podnoszonych przez członków komitetu, było
bezpieczeństwo dzieci. Jak twierdzą, byłoby o nie łatwiej w
mniejszej szkole, gdzie nie mieliby na co dzień styczności z uczniami
z Sułkowic, pomiędzy tymi grupami dochodzi bowiem - jak dowodzą - do
antagonizmów.
Oddział gimnazjalny funkcjonował w Rudniku do czasu, gdy we wrześniu
2002 roku w Sułkowicach oddano do użytku nowy, duży budynek szkoły
wraz z halą sportowo-widowiskową. Od tamtej pory właśnie gimnazjum
sułkowickie pełni rolę gimnazjum zbiorczego. Oprócz niego na terenie
gminy działa jeszcze jedno gimnazjum - w Krzywaczce.
Helena Szlachetka, radna RM z Rudnika, przywołuje
zdarzenia z czasu, kiedy to zapadały decyzje w sprawie budowy gimnazjum
w Sułkowicach. - Rada Rodziców, w której zasiadali dzisiejsi
zwolennicy przywrócenia gimnazjum w Rudniku, nie miała nic przeciwko
powstaniu nowej, dużej szkoły w Sułkowicach, choć wiadomo było, że
starczy ona na potrzeby zarówno dzieci z Sułkowic, jak i z Rudnika -
dowodzi radna.
Dziś pomysł popiera, choć jej wątpliwości
budzi na przykład to, że gdy gimnazjum w Rudniku rzeczywiście
powstanie, to dzieci z odleglejszych części tej miejscowości będą
musiały chodzić do szkoły pieszo, ponieważ (ze względu na zbyt małą
odległość) nie obejmie ich ustawą określony przepis o obowiązku
zapewnienia przez gminę bezpłatnego dowozu. Radna głosowała zgodnie
z wolą wyborców, bo - jak twierdzi - racja jest po stronie większości.
Stanisław Latoń, także radny RM, głosujący przeciw uchwale
intencyjnej, krytykuje postawę radnych z Rudnika, zarzucając im, że
ugięli się przed wolą mieszkańców, przedkładając ją ponad dobro
gminy. - Nasza młodzież ma dziś do wyboru szkoły w Sułkowicach i
w Myślenicach. Młodzieży w sposób radykalny nie przybywa, po co więc
tworzyć kolejne gimnazjum, kiedy dynamika rozwoju gminy spada i kiedy
ma ona inne, ważniejsze potrzeby? - pyta radny. - Pomysł ten być
może trzeba będzie w przyszłości zrealizować, dziś jednak gmina
powinna skupić się na sprawach istotniejszych dla jej rozwoju.
Burmistrz Sułkowic Piotr Pułka potwierdza, że pomysł wywołał
mieszane odczucia, jednak nie uważa, aby jego realizacja rzeczywiście
pociągnęła za sobą koszty, które mogłyby w poważny sposób
naruszyć gminny budżet. Burmistrz wskazuje na przedszkole, które działa
przy szkole w Rudniku i argumentuje, że nie jest to dla tej placówki
najlepsza lokalizacja. Zdaniem burmistrza z impasu można byłoby wyjść
budując nowy budynek na potrzeby przedszkola, zaś tam, gdzie ono działa,
jeśli będzie taka potrzeba, dobudowując fragment, umieścić
gimnazjum. Poza tym burmistrz wskazuje także na salę gimnastyczną, z
której korzystają teraz uczniowie szkoły w Rudniku. - Sala ta nie spełnia wymaganych parametrów.
Prędzej czy później staniemy przed problemem budowy nowej. Mogłoby
się to stać właśnie przy okazji niewielkiej rozbudowy szkoły, przy
uprzednim przeniesieniu stamtąd przedszkola - mówi.
- Łączenie przedszkoli i szkół w zespoły
miało usprawnić zarządzanie. Co miałoby na celu porzucanie teraz
tych rozwiązań? - pyta z kolei radny Latoń.
Przegłosowanie uchwały intencyjnej otwiera
drogę m.in. do określenia kosztów ewentualnej inwestycji i
przyjrzenia się temu, z jakich źródeł mogłaby być sfinansowana.
Nie przesądza jednak o tym, że gimnazjum w Rudniku zostanie faktycznie
przywrócone. (KAR)
Zródło: Dziennik Polski 2008-01-14
8 stycznia 2008
Niedzielę Trzech Króli zadedykowano w Sułkowicach
seniorom miejscowych rodów.
Najpierw spotkali się oni w kościele
parafialnym, gdzie uczestniczyli we mszy świętej oraz koncercie
kolęd i pastorałek w wykonaniu zaprzyjaźnionej z Sułkowicami
scholi z Bukowiny Tatrzańskiej. Po nabożeństwie, w progach strażnicy
OSP nestorów przywitał występ dzieci z Przedszkola nr 2 w Sułkowicach,
które zaprezentowały spektakl jasełkowy pt.: "Zlecioł z
nieba aniołecek". Wraz z przedszkolakami przed seniorami
wystąpił także działający przy miejscowym Ośrodku Kultury
"Kuźnia" zespół taneczny "Retro".
Serdeczne życzenia wszystkiego najlepszego złożył
sułkowickim seniorom burmistrz miasta Piotr Pułka. Ksiądz
proboszcz Marian Błaszczyk przekazał gościom obrazki od kardynała
Stanisława Dziwisza, dołączając się do życzeń burmistrza.
Potem uczestnicy spotkania przełamali się opłatkiem i składali
sobie życzenia. Stowarzyszenie Gospodyń poczęstowało zebranych
własnoręcznie przygotowanym barszczem z uszkami, ciastem i słodyczami.
Prawdziwym hitem stołu okazały się gołąbki.
Podczas spotkania seniorów wystąpił
zespół "Mała Elegia" z Rudnika
Kolędy i pastorałki oraz tradycyjne piosenki,
przyśpiewki i tańce wykonały także dzieci z Zespołu Pieśni i
Tańca Elegia w Rudniku z towarzyszeniem kapeli. Znakomity występ
Małej Elegii potwierdził, że choć ostatnio rzadko można
zobaczyć ją na występach i koncertach, zespół wciąż
utrzymuje wysoki poziom artystyczny. Od kilku miesięcy z dziećmi
pracuje choreograf Konrad Wierzchucki wraz z asystentką Joanną
Woźnicą. Oboje szczerze chwalą swoich podopiecznych. - Od
dziesięciu lat prowadzę zespoły regionalne. Elegia jest
najlepszym z nich - mówi Konrad Wierzchucki. Śpiewu młodych
"elegionistów" uczą członkowie kapeli. - Nie da się
powiedzieć dziecku, że jedno będzie śpiewało, a drugie nie i
dzielić je na balet i chór. Każde chce śpiewać, więc uczymy
wszystkich i okazuje się, że nieźle dają sobie z tym radę -
twierdzi Stanisław Judasz.Do późnego popołudnia biesiadowano w
strażnicy. Spotkali się w niej ludzie, którzy nie widzieli się
ze sobą przez wiele lat, pomimo że mieszkają w jednej miejscowości,
serdeczni znajomi, sąsiedzi, koleżanki i koledzy z ław
szkolnych jeszcze sprzed II wojny światowej. Znaleźli ludzką
serdeczność ludzie samotni, którym wydawało się, że są już
opuszczeni, skazani jedynie na siebie samych i bezwzględny
los.Tekst i fot. (MH)